W słońcu i w deszczu – utrudzeni, choć z uśmiechem na ustach – od Maryi do Józefa wrócili w piątek uczestnicy najstarszej w Polsce 379. Kaliskiej i 25. Diecezjalnej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Ciche intencje i modlitwy zanoszone przed jasnogórski obraz, ale też radość z dzielenia trudów pielgrzymowania, bo jest nim przecież całe życie - mówią zgodnie pątnicy. I nie jest ważne, ilu nas idzie, ale z czym i po co – dodają. Nasze osobiste sprawy, rodziny i troski, które zawierzamy...
A wracają – jak twierdzą – ubogaceni wewnętrznie i z roku na rok młodsi. Z kamerą towarzyszyliśmy im u bram św. Józefa. Witani jak zawsze kwiatami i wdzięcznością kaliszan.
Pielgrzymom przyświecało w tym roku jedno z 8 błogosławieństw - ”Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.
Witani około 16:30 przy parafii św. Gotarda przez biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka, ostatni odcinek pokonali wśród pięknych irysów i mieczyków od mieszkańców Kalisza. To charakterystyczne, pielgrzymkowe kwiaty.
I nie mają wątpliwości – warto było kolejny raz podjąć to wyzwanie... Dla wielu z nich nie ma sierpnia bez pielgrzymki i – jak żartobliwie dodają - nie ma urlopu od Częstochowy.
W drogę ruszają całymi rodzinami – dorośli i dzieci, nawet maluchy w wózkach. Dziennie przemierzają dziesiątki kilometrów – najdłuższy, prawie 43,5-kilometrowy odcinek, pokonali w drodze powrotnej z Wielunia do Głuszyny.
A do Częstochowy w tym roku udało się w sumie 6 połączonych grup pątników parafii Kalisza i jedna z Chełmc. Kaliskie zdobywanie Jasnej Góry trwa 11 dni (9 – 19 sierpnia).
Pielgrzymi w obie strony mają do pokonania prawie 290 km. Średnio maszerują prawie 5 km/h.
Witold Torbiarczyk, fot. autor